Po raz pierwszy na Sektorze Widzew pomeczowe noty piłkarzy!
Rok temu wystawiałem oceny po meczach na Twitterze, ale tę zabawę zakończyła finalizacja procesu pisania książki i brak czasu na ponowne, wnikliwe oglądanie meczów. Uznałem, że warto do tego wrócić – zwłaszcza że powstało miejsce, które idealnie się do tego nadaje.
Skala została ta sama. Zmieniła się nota wyjściowa – wtedy było to 0, bo idąc tropem „Złotych Butów” Expressu Ilustrowanego sprzed lat, sumowałem punkty po meczach do klasyfikacji końcowej. Chciałem wyłonić tego, który najwięcej dał Widzewowi swoją grą w sezonie. Wada? Jak słusznie zauważył jeden z twitterowiczów, naturalnie faworyzowało to bramkarza. Nie dotykały go zmiany i grał najczęściej. Dlatego teraz spróbuję z wyjściową „piątką”.
Pozostaje również sposób oceniania, będący miksem odczuć „na gorąco” z trybun, analizy powtórki w telewizji i statystyk. Noty nie będą na pewno niewolnikiem tych ostatnich. Podanie podaniu nierówne. Tak samo jest ze strzałami, dośrodkowaniami, odbiorami – ze wszystkim.
Drybling trzech rywali przed polem karnym przeciwnika to nie to samo, co wywalczenie autu po zablokowaniu kopniętej do przodu piłki. A obie te sytuacje zaliczane są do „dryblingów udanych”. Bywa, że „celne dośrodkowanie” nie zawsze znajduje adresata. Liczby są jednak pomocne, mogą potwierdzić niektóre spostrzeżenia, bez sensu byłoby je ignorować.
Nie przedłużając, zaczynamy. Imię, nazwisko, ocena i krótkie uzasadnienie. Zachęcam do dyskusji w komentarzach!
Jan Krzywański – 5. Nie miał okazji, by zrehabilitować się za błąd w przyjęciu, który skutkował rzutem rożnym i straconą bramką. Tylko przyglądał się bilardowi w polu karnym, ale wiele więcej raczej nie mógł zrobić. Mógł wyprowadzić dwie kontry w doliczonym czasie gry, być może przyczyniłby się do „zabicia meczu” (tylko dwóch piłkarzy Ruchu z pola było wtedy poza naszym polem karnym), ale postanowił zachować spokój. Ten charakteryzował go przy rozegraniu, z wyjątkiem wspomnianego kiksu ustrzegł się w tym elemencie błędu. Nota wyjściowa dla debiutanta na zachętę.
Patryk Stępiński – 6. Kapitan wrócił do składu i wniósł trochę charakteru w poczynaniach gospodarzy. Wygrał przynajmniej dwie „stykówki”. Nie odkładał nogi. Prawy obrońca w obecnym systemie to nie jest piłkarz box-to-box, co akurat powinno odpowiadać Stępińskiemu. W defensywie bez większych błędów.
Mateusz Żyro – 7. Podobało mi się to, że nie zwlekał zbyt długo z rozgrywaniem akcji. Gdyby robił to w ślamazarnym tempie, nie udałoby się stworzyć Widzewowi kilku sytuacji. Efektownie poradził sobie z Kozakiem w pierwszej połowie, przy linii pod sektorem C. W obronie bez zarzutów, a i w ataku pojawiły się fajne zagrania. Był bliski strzelenia gola, gdy zmienił tor lotu piłki po strzale Zielińskiego.
Luis da Silva – 7. Bardzo dobrze szukał Jordiego Sancheza długim podaniem. Raz Hiszpan strzelił bramkę, ale był na spalonym. Innym razem bramkarz wyłuskał Sanchezowi piłkę w sytuacji sam na sam. To wszystko dzięki przerzutom Portugalczyka. Raz podłączył się do akcji i oddał groźny strzał – szkoda, że na siłę, centralnie w Kamińskiego, ale i tak to był dobry mecz da Silvy. Dobrze, że zaczął strzelać na bramkę Kamińskiego zza pola karnego – słusznie uznał, że to sposób na będącą blisko siebie i głęboko ustawioną defensywę Ruchu.
Paweł Zieliński – 6. Widzew w tym meczu mógł imponować częstym przyspieszeniem w akcjach dwójkowych, grając na tak zwaną „ścianę”, w czym dobrze czuł się Zieliński. Zastanawiałem się, czy nie lepiej będzie zagrać „Zielem” na stoperze, gdzie poradził sobie w Puławach, a na lewej obronie – lewonożnym Silvą. Myśliwiec postanowił jednak zareagować na dobrą formę Kozaka, który często schodził na lewą nogę. Zieliński zamykał mu korytarze do centrum boiska. Nie dał mu pograć zbyt wiele, raz nawet pobiegł za nim na drugą stronę boiska. Jak na brak rytmu i nieswoją pozycję, wypadł naprawdę przyzwoicie.
Dominik Kun – 6. Król krótkich podań. Świetnie odwrócił się z piłką w pierwszej połowie, wykorzystując lukę w ustawieniu kilku piłkarzy Ruchu obok niego i zdołał „popchnąć” akcję dalej. Czasami robił to świetnie, czasami niepotrzebnie – jak tuż przed końcem pierwszej połowy. Odwrócił akcję do środka i miał pięciu ludzi po lewej, a zagrał do nikogo po prawej. Wszędzie było go pełno, w swoim stylu. Na plus: spryt. Przed bramką Nunesa to on szybko zabrał piłkę i zaczął akcję, zanim Ruch zdążył się dobrze ustawić.
Marek Hanousek – 7+. Choć przy drugiej czerwonej kartce obrońca Ruchu położył na barku Klimka, to śmiało można zapisać dużą część zasług w tej akcji Markowi. Podobnie zresztą było przy bramce – on oddał strzał, który zatrzepotał w siatce i dał Widzewowi zwycięstwo. Jego nazwisko skandowali nawet kibice, choć oczywiście ostatecznie Czech może sobie dopisać asystę. Rządził w środku pola. Zbierał mnóstwo drugich piłek. Ruch często nie zdążył nawet pomyśleć o kontrataku, bo Hanousek już rozgrywał akcję po przechwycie.
Fran Alvarez – 7. Hiszpan swoimi występami dzieli kibiców. Dla jednych to sztuka, dla innych – sztuka dla sztuki. Jedni doceniają dokładność i jakość jego podań – inni twierdzą, że gra głównie do boku. Dla mnie to był dobry występ. Jeśli ktoś aż 5 razy podaje tak, że kolega z drużyny decyduje się na strzał – to ze swojej roli rozgrywającego się raczej wywiązuje. Nawet jeśli asysta przy bramce Nunesa to głównie statystyka. Jak już przy nich jesteśmy: wykonał prawie dwa razy więcej podań od Kuna, w dodatku na wyższym poziomie celności.
Fabio Nunes – 8 (MVP). Minął dwóch piłkarzy Ruchu schodząc na lewą nogę i huknął nie do obrony. Wykorzystał zawahanie piłkarza Ruchu, dzięki czemu wywalczył pierwszą czerwoną kartkę. Przesunięcie go na skrzydło, co proponowałem miesiąc temu, okazało się strzałem w dziesiątkę. Zyskał drugie życie. I nawet prawą nogą dogrywał dobrze – tak jak na głowę Klimka w pierwszej połowie.
Jordi Sanchez – 7. Niefortunnie odbiła mu się piłka od pleców przy bramce otwierającej wynik meczu – fortunnie zaś przy tej, która rezultat spotkania zamknęła. Powinien lepiej trzymać linię spalonego, wykorzystać sytuację oko w oko z Kamińskim, ale koniec końców zrobił swoje – w dość trudnym dla napastnika meczu. Wykonał najwięcej (11) sprintów, ale urwać się za bardzo nie miał gdzie. Większość meczu spędził w obstawie nisko ustawionych defensorów „Niebieskich”.
Antoni Klimek – 6. Do pytania o wiodącą nogę można dołożyć kolejne, na które bardzo trudno odpowiedzieć: czy widzewski młodzieżowiec bardziej jest groźny czy niegroźny? Bo robi bardzo dużo wiatru, świetnie „skleja” piłkę przy długich przerzutach, szuka miejsca za plecami rywali – jak raz pokazał swoje, to wywalczył czerwoną kartkę. Z drugiej strony, aż 20 razy stracił piłkę przy 42 kontaktach z nią. Do tego pięć niedokładnych podań (na 16). Trochę za dużo, nawet doceniając jego nieszablonowość, pozytywną bezczelność i pewność siebie, która na jego pozycji jest na wagę złota.
Rezerwowi. Tkacz i Rondić dostali około dwudziestu minut i pokazali się w kilku akcjach. Lepszą zmianę dał jednak młodzieżowiec: to on znalazł Bośniaka w jednej z sytuacji, a to ten drugi wyraźnie akcję spalił. Rondić nie odnotował też celnego podania, oddał słaby strzał w końcówce, tuż przed bramką został zblokowany, choć dostał dobre podanie od Nunesa – dlatego jako jedyny w tym meczu został oceniony poniżej noty wyjściowej.
Takową otrzymał Pawłowski, którego występ zapamiętam z dużej owacji kibiców, ale Bartek wniósł też mały impuls w poczynania widzewiaków. Miał same celne podania, jedno z nich poprzedziło strzał Rondicia. Według oficjalnych statystyk Dawid zdążył wykonać dwa podania, w przeciwieństwie do Terpiłowskiego, ale zagrali za krótko by oceniać.
Ogólnie. W powtórce ten mecz był dużo lepszy w odbiorze niż z perspektywy trybun, co jest pewną anomalią. Zwykle to na żywo mniej widzi się strat, złych podań i wyborów, czas płynie szybciej i akcje wydają się płynniejsze.
Tym razem było odwrotnie. Emocje, wśród których sporą rolę odgrywała obawa przed utratą punktów w tak ważnym dla układu tabeli meczu, nieco zakrzywiły jego obraz. Na spokojnie, można było docenić jak wiele razy szybko odbieraliśmy piłkę, jak zdeterminowani szukaliśmy gola, że mecz miał niezłe tempo i ogólnie dużo się w nim działo. Widzew oddał 32 strzały. 12 w światło bramki.
Statystycznie, powinien strzelić trzy lub cztery gole (3.49 xG). Kto wie, czy kolejnego nie zabrał sędzia Kwiatkowski. Niektóre z wniosków w komentarzu pomeczowym mogą się teraz wydawać nieco przesadzone – ale z drugiej strony nie wiadomo, która z tych perspektyw jest bliższa prawdy. Jedno jest pewne: Widzew powinien wygrać i na szczęście tym razem to zrobił.
Przeczytaj także:
– Komentarz „na gorąco” po meczu z Ruchem
– Widzew Myśliwca lepszy od Legii i ŁKS
– Sanchez dogonił ikonę z loży
Zgadzam się z powyższymi ocenami, choć wiadomo, że są subiektywne.
Po każdym meczu Widzewa porównuję swoje oceny z tym co jest wyliczane na bazie statystyk.
Szczegóły z ostatniego meczu Widzewa tutaj:
https://www.sofascore.com/pl/widzew-lodz-ruch-chorzow/fmbspmb#11812650
Ps. Książkę czytałem, ciekawa – warto przeczytać. 🙂
Oceny miarodajne, komentarz merytoryczny. Dzięki Bartek, kawał dobrej roboty (nie po raz pierwszy zresztą) ;-)))
Dzięki, stopniowo będzie tej roboty coraz więcej 🙂