Mecz przyjaźni odbędzie się o 17:30 w sobotę, 18 listopada. Trudno o lepszy termin?
Dla kibiców – na pewno, a oni w tej sytuacji są najważniejsi. Śmiało taka data w kalendarzu mogłaby posłużyć jako część pakietu zadośćuczynienia za odwołane spotkanie sprzed kilku dni. W środku tygodnia byłoby trudniej – może nie o powtórny komplet, bo ten na Widzewie jest normą – ale o przyjazd w tak dużej liczbie „Niebieskich” już tak, zwłaszcza tych spoza sektora gości. Sobota za miesiąc to odpowiednia pora. Można spokojnie dojechać do Łodzi, a później albo w niej zostać na niedzielę, albo wrócić do Chorzowa.
Dla telewizji – znakomita, bo reprezentacja Polski gra poprzedniego dnia, zaś ten „prime time” w przerwie reprezentacyjnej jest pusty. Nie zdziwię się, jeśli oglądalność meczu z wypełnionymi do ostatniego krzesełka trybunami, z walczącym o utrzymanie Ruchem naprzeciw próbującej grać nowoczesną piłkę drużyny Daniela Myśliwca, wykręci szefom Canal+ niezłe liczby.
Dla samego zaś trenera Widzewa – to może być problem. Choć szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych nie narzeka, nie szuka wymówek ani usprawiedliwień, lista nieobecnych na tym spotkaniu może być spora. O Szocie, Pawłowskim, Kerku dobrze wiemy. Do tego może dojść Ravas, Ciganiks, a może też Tkacz. Kontuzja tego ostatniego być może oszczędzi mu powołania, a w razie czego jest Klimek, który już teraz musi młodzieżowca zastąpić.
Minuty gry zawodników spełniających ten wymóg można nadrobić między słupkami. Jan Krzywański czeka na swoją szansę i wyjazd Ravasa na zgrupowanie kadry Słowacji to najlepsza okazja od pucharowego meczu w Elblągu. Lewa obrona? Są Portugalczycy, Nunes i Silva, przy czym nie zdziwiłaby mnie obecność akurat tego drugiego w wyjściowej jedenastce.
Koniec końców jednak o tym, czy ten termin okaże się dobrym wyborem, i tak zadecyduje pogoda…