Czerwony dywan piłkarzom Widzewa nie służy.
„Red, fucking, carpet for you, guys”, powiedział trener Myśliwiec tuż po meczu z Poznaniu. Rozwijał go przed piłkarzami Widzewa nie tylko on, ale też wielu spragnionych sukcesu kibiców RTS. Włącznie ze mną. Wreszcie wygraliśmy z topowym zespołem. I to na wyjeździe. Po dobrym meczu. Ba, po serii dobrych meczów.
Okazało się jednak, że my po czerwonym dywanie nie potrafimy chodzić.
Jedno się w tej dywanowej metaforze zgadza – nie stąpamy już twardo po ziemi. Zamiast nabrać pewności siebie, zgubiliśmy czujność. Może też odrobinę pokory? Pazerności na sukces? Nie mam na potwierdzenie tego wrażenia żadnych liczb, niemniej czułem z trybun, że brakuje w naszej grze zęba, że biegamy ze spiłowanymi paznokciami.
Widzew w końcówce jesieni to Rocky Balboa z trzeciej części. Jakby po wejściu na szczyt, który osiągnął z Lechem, trochę się tym zadowolił. Stracił „oko tygrysa”. Zimą przydałoby się wskrzesić Apollo Creeda, by przy Piłsudskiego 138 przypomniał o podstawach, pomógł odzyskać ducha walki.
Jesteśmy mniej jak Antoni Klimek, zapieprzający ze spuszczoną głową, a bardziej jak Dawid Tkacz, sprawiający na boisku wrażenie trochę rozczarowanych, trochę roszczeniowych, raczej nastawionych na grę niż tyranie.
Piszę to od dłuższego czasu, pytam o to na konferencjach prasowych i ciągle mam świadomość, jak to brzmi. Wiem, że u nas najłatwiej zrzucić niepowodzenia na brak walki (co minimalnie wyprzedza przygotowanie fizyczne w klasyfikacji przyczyn polskich klęsk futbolowych, choć trochę się z nim łączy). Wpisy o tym czytam przy każdej porażce od kilku lat.
I od tych kilku lat tego argumentu nie używałem. Widzew przegrywał, bo był słabszy piłkarsko, miał pecha, został rozpracowany taktycznie i tak dalej, ale walki nie można było odmówić.
Dziś to też nie jest kwestia tylko przygotowania mentalnego. Piłkarze popełniają błędy techniczne, trener – taktyczne, a najlogiczniejszym alibi jest trenowanie od dawna na innej nawierzchni niż podczas meczów.
Może dlatego później brakuje centymetrów, sekund, generalnie – detali, które składają się na przykrą całość?
Może nieodpowiedni jest balans w budżecie, bo nieco bardziej powinna być dofinansowana pierwsza drużyna?
Może nawet tak sfinansowana kadra powinna mieć większą jakość, a popełniono błędy przy jej układaniu?
Może… Powodów jest wiele. Małych, dużych. Długofalowych i tych powstających na bieżąco.
Czuję jednak, że bez względu na okoliczności, bez usprawiedliwiania się mniej lub bardziej rozsądnymi wymówkami – drużyna Widzewa zawsze powinna wypluwać płuca i nigdy nie odstawiać nogi. Tego oczekuje kibic RTS, takie założenia ma klub.
To banał z nutką populizmu, ale nie odniosłem takiego wrażenia ani w Krakowie na Puszczy, ani w „Sercu Łodzi” z Pogonią. Biegaliśmy w sobotę lepiej, ale przy sytuacjach stykowych – jakbyśmy byli zbyt delikatni.
Widziałem już Widzew, nawet w tym sezonie, który do końca walczy o zmianę wyniku. Wznawia grę szybciej. Wrzuca większy bieg. Może to tylko wrażenie, ale gole w Zabrzu, Lubinie, w Łodzi z Ruchem – to przyniosło punkty.
Z Pogonią jakbyśmy się trochę pogodzili z porażką. Idziemy po bramkę, ale nie na 100%. Na odrobinę mniej. Różnica nie jest taka, by ktoś mógł uznać to za sabotaż czy choćby „odbębnienie” meczu, ale jest zauważalna.
Tacy się staliśmy w tej końcówce rundy, jak w końcówce tego meczu. Niby walczymy, niby chcemy i punktujemy też na niby.
Najwyższa pora, by zespół się obudził, bo ostatnie wyniki zapełniły nocnik, a ręka bezwiednie zmierza w jego kierunku.
You have remarked very interesting details!
ps decent internet site.Raise range
Kiedyś w sieci krążył filmik, gdzie Pani redaktor nie mogła określić co było przyczyną wykolejenia pociągu. Ostatecznie powiedziała, że „szyny były złe” i „podwozie też było złe”. Podobnie jest z formą naszych piłkarzy. Doszukujemy się głębokich przyczyn, analizujemy statystyki, rozkładamy i zwijamy dywany. Prawda jest jednak prozaiczna, większość piłkarzy na poziom ex sięnie nadaje bądź nie ma motywacji do pracy. Tych kilku dobrych męczy się i frustruje, bo gdzieś zawsze ktoś popełni błąd w rozegraniu albo obronie i cały misterny plan idzie w piz..u. Zdaje się, że do podobnych wniosków doszedł trener, bo woli wyciągnąć młodych, bo tam jest przynajmniej nadzieja, że coś odpali.
Reasumując, bez jakościowych piłkarzy nawet z najlepszym trenerem wyżej nie wskoczymy…
„Może nieodpowiedni jest balans w budżecie, bo nieco bardziej powinna być dofinansowana pierwsza drużyna?”
Gdyby to były gwiazdy na kontraktach 150 tys. na głowę z fajnymi cv i tak by grali to można po nich jechać że sabotują, że lenie patentowane, że im się nie chce itp.
Ale im się chce, oni dają z siebie wszystko, ale my zebraliśmy drużynę do walki o wysokie miejsca w 1 lidze a nie w Ekstraklasie i mamy pretensje do płotki że nie pływa tak szybko jak miecznik.
Budżet jest zbudowany tak że mamy teoretycznie miejsce w górnej połowie finansowej ale płacimy jak największy dziady polskiej piłki.
Rządzi tutaj Strach.
Strach przed upadkiem (bo upadliśmy), przed bogatym właścicielem (bo Cacek był bogaty i z nim upadliśmy), przed jakimkolwiek nawet najmniejszym ryzykiem (bo przecież upadliśmy) sprawia że stoimy w miejscu a w sporcie i w życiu kto stoi ten się cofa.
Jak można podchodzić do klubu sportowego na „zerowym ryzyku”? Przecież to prosta droga do spadku.
Czasem TRZEBA zaryzykować, nie szaleńczo i na hurra że albo tu i teraz mistrz na kredyt albo IV liga, ale trzeba.
Po co nam była ta akademia za miliony jak na efekty trzeba czekać dziesięciolecia a i tak nie są pewne?
Przecież tu trzeba było wpakować miliony w skauting, stworzyć profesjonalną siatkę i sztab analityków by kupować kupować kupować żeby sprzedawać 5x drożej.
Strach już się aktywował w kibicu który to czyta – „co jak wydamy kasę i nie wypali?!?!”
Wydajemy grubą kasę na Akademię która nie wypaliła ani razu i co? Upadliśmy?
Skauting to nie tylko większa szansa na zarobek ze sprzedaży niż czekanie 10 lat na wychowanka, to też natychmiastowa jakość w zespole. Przychodzi nieznany, wali grad bramek i odchodzi za kupę siana w międzyczasie robiąc nam wynik w lidze – czy to nie jest lepsze niż Akademia która nie potrafi wygrzebać się z IV ligi?
Otóż nie, bo to jest inwestycja na ryzyku, w Widzewie nie ma nikt tytanowych cojones żeby podjąć jakiekolwiek ryzyko więc będziemy czekać 10-15 lat na jednego zawodnika z Akademii którego sprzedamy za 750 tys. Euro bo nikt więcej nie da klubowi z dołów ligi w międzyczasie inwestując w tę Akademie X razy więcej niż zarobimy za te 10 lat ze sprzedaży premierowej młodej „gwiazdy” więc i tak będziemy na minusie, ale to nie jest takie ryzyko prawda? Od razu lepiej się śpi.
To pozorowany progres i pozorowana inwestycja, mydlenie oczu i dreptanie w miejscu.
Akademię mogliśmy doinwestować gdy doczłapalibyśmy do czołówki i jak Raków czy Legia zarabialibyśmy sobie w pucharach po 20-40 milionów.
U nas „wizjonerzy” myślą że grają w jakąś grę -„Postawię budynek Akademii to będę miał stały dopływ pasywny gotówki ze sprzedaży młodzieżowców.” – Nie, będziemy tam po prostu pakować miliony w studnię bez dna bez wymiernego efektu a pierwsza drużyna będzie sucha jak stare winogrono i zamieni się w kontraście do kosza owoców z czołówki w cholerną rodzynkę – jedyny klub który sam sobie stawia finansowe fair play i rzuca kłody pod nogi ze strachu przed najmniejszym ryzykiem.
Ten mecz przegraliśmy przede wszystkim przez słabą grę w obronie – krycie na tzw. radar, zostawialiśmy graczom Pogoni zbyt dużo miejsca, za późno startowaliśmy do przeciwnika, który otrzymywał piłkę. Widzew trzeba pochwalić za walkę po wejściu na boisko Kuna, Terpiłowskiego i Sancheza – niestety przebudzenie nastąpiło zbyt późno. Czy nie można było grać z takim zaangażowaniem od początku? B. Pawłowski być może odnajdzie się jako 8-ka, ale jego przesunięcie do środka powoduje, że nasza siła ognia w ataku jest dużo niższa. P. Zieliński na prawej obronie – nie wiem czemu nie P. Stępiński. Na tej pozycji można by też wypróbować E. Terpiłowskiego. Panie Bartku, jeśli można to proszę o zadanie takiego pytania trenerowi Myśliwcowi na konferencji prasowej – czy E. Terpiłowski nie mógłby być przesunięty na prawą obronę. Pozdrawiam.
walka Kuna i Trepilowskiego? w jakim meczu to widziałes??? Sanchez chyba łapami znowu walczył a nie grał w piłke!