GłównaFelietonyZiemniak ostygł

Opublikowano:

Ziemniak ostygł

I to gdzie!

Gra w przewadze dwóch zawodników z Ruchem najpierw uwypukliła, ale później rozwiązała ziemniaczany problem Widzewa. Zobaczyliśmy to w Poznaniu.

Angielskie powiedzenie „być jak gorący ziemniak”, oznacza problem przerzucany z rąk do rąk, którego rozwiązania nikt nie chce się podjąć.

I tak graliśmy tydzień temu w Sercu Łodzi. Dziewięciu piłkarzy Ruchu zostawiało naturalnie tyle miejsca na strzały czy odważne podania, że widzewiacy wręcz nie mieli innego wyjścia, jak w końcu brać większą odpowiedzialność na siebie. Strzelić, gdy jest okazja.

Fran Alvarez zanim uderzył „pod Zegar”, wahał się kilka sekund – choć „Niebiescy” dosłownie mu się rozbiegli. Fabio Nunes, Luis Silva czy Marek Hanousek już się nie wahali.

Hiszpan decyzyjnością pod tym kątem do nich doszlusował w Poznaniu. Przełożył na prawą i huknął – tak, jak potrafi regularnie. Na treningach widać, jak bardzo dobrze ułożoną ma prawą nogę. Być może na tyle, by wykonywać rzuty karne?

Odważniejszy był Antoni Klimek, jeden z MVP meczu na Bułgarskiej. W Lubinie nie wiedział, co robić w kluczowych momentach. Wyjeżdżał z piłką „poza mapę”, do czego przyczyniło się pewnie sto myśli w głowie na rozwiązanie akcji.

W Poznaniu był konkretny. Zwód, strzał. Zwód, dośrodkowanie. Zwód, podanie. Sprawiał wrażenie, jakby jeszcze przed przyjęciem piłki wiedział, jak skończy tę akcję.

Nie tylko on. Cały zespół. Nie bał się otwierać akcji pięcioma obrońcami blisko Ravasa, ale też pięcioma zawodnikami na linii środkowej. Byliśmy gotowi do gry krótko, ale też do długiego zagrania za plecy obrońców „Kolejorza”.

Stoperzy byli gotowi dryblingu. Do wyprowadzenia akcji prowadzeniem piłki, czym zyskiwali przewagę liczebną, czasem faul. Skrzydłowi byli nieobliczalni. Raz schodzili do środka, raz wrzucali spod linii, raz wycofywali. Nie było strachem krótkie podanie do środkowych pomocników, nawet jeśli mieli dwóch rywali na plecach.

Pokazaliśmy jaja. Nie poprzez robienie wślizgów na wysokości kolan, zaczepianie i prowokowanie, w zasadzie tylko udając odważnych i walecznych. Prawdziwe, piłkarskie jaja. Pokazaliśmy je grając w piłkę i piłką.

Ziemniak ostygł. Z rąk do rąk nie jest przerzucany, tylko podawany. I to gdzie, w Pyrlandii, stolicy Wielkopolski i ziemniaków właśnie.

Ostygły nasze głowy. Nie wystraszyły się stadionu w Poznaniu, drużyny najlepiej punktującej w całej lidze od przyjścia Myśliwca do Widzewa, objęcia prowadzenia w pierwszej połowie, napierających w końcówce coraz mocniej gospodarzy.

Można pięknie mówić o odwadze, ale piękne jest dopiero bycie odważnym.

SKOMENTUJ:

4 KOMENTARZE

  1. Brawo i jeszcze raz brawo za ten mecz, przede wszystkim dla Daniela Myśliwca ! Zważywszy na problemy kadrowe tym większy plus. Oby tak dalej !

      • Bardzo mi miło , pozdrawiam serdecznie z zaśnieżonego dziś Wuppertal. P.S. Wychowałem się tuż obok stadionu ,w Łodzi czasem bywam (ostatnio na derbach). Do zobaczenia i dzięki raz jeszcze za dobrą robotę !!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj