O Jezu, a cóż to za… brameczka!
Przybyłych ułanów i wojaków zostawmy może w spokoju, choć widzewiacy w meczu ze Stalą Mielec walczyli dzielnie i wyszarpali trzy punkty. Z armaty huknął Andrejs Ciganiks – od poprzeczki, na tyle blisko samego okienka bramki, że można śmiało powiedzieć: zerwał pajęczynę.
Nie był to strzał z kategorii „uniknąć kontry”. Łotysz faktycznie się skupił. Pochylił lekko głowę, ułożył odpowiednio ciało i uderzył nie do obrony.
Wreszcie to Widzewowi wyszedł strzał życia, który zadecydował o zwycięstwie. Bo choć nie było to widowisko porywające od pierwszej minuty, to cierpliwie i systematycznie piłkarze Daniela Myśliwca szukali swoich szans. I je znajdowali: w słupek uderzył Rondić, idealną okazję miał Shehu, Tkacz wyłożył „patelnię” Rondiciowi…
Brakowało tylko kropki nad „i”. Ciganiks postawił ją spektakularnie.
Nawet gdyby nie ta bramka, lewonożny reprezentant Łotwy mógłby kandydować do nagrody Piłkarza Meczu, ale wyraźnie go uskrzydliła. Kto wie, czy nie wleci na stałe do pierwszego składu? Jeśli będzie grał z taką werwą, jak w minutach po zdobytym golu, Fabio Nunes może mieć problemy z powrotem po absencji kartkowej.
Cieszy, że nienajgorsze zastępstwo znalazł również drugi piłkarz pauzujący za nadmiar oglądanego koloru żółtego w tym sezonie. Imad Rondić był aktywny, obił słupek bramki pod „Niciarką”, choć z drugiej strony – zmarnował idealną okazję, gdy piłkę wyłożył mu Tkacz.
O szczegółach będę się rozpisywał w kolejnych dniach – na gorąco najbardziej zastanawiająca była mała widoczność Pawłowskiego, jakby nie do końca odnajdywał się po prawej stronie boiska. Najbardziej cieszą punkty. Widzew po 11. kolejkach zgromadził ich dwa razy więcej od lokalnego rywala. Plasuje się w środku ekstraklasowej stawki, a biorąc pod uwagę bilans Daniela Myśliwca (3-1-1), może teraz częściej spoglądać w górę niż w dół.
Very interesting information!Perfect just what I was searching for!Raise your business