Widzew przy wyjątkowo niewypełnionym po brzegi Sercu Łodzi rozegrał w praktyce dwa mecze towarzyskie ze świeżo upieczonym beniaminkiem Ekstraklasy.
Dwa, bo kompletnie dwie różne jedenastki w obu połowach posłał do boju Daniel Myśliwiec. Niekoniecznie podstawowa i rezerwowa. Tę drugą zasilili choćby najlepszy piłkarz minionego sezonu, jak i najlepszy strzelec. W samej końcówce ich akcja – podanie Frana Alvareza za plecy obrońców do Jordiego Sancheza, którego dobry strzał został sparowany na rzut rożny – była taką, jakich w przyszłym sezonie chciałoby się oglądać znacznie częściej. Obaj też trafili do siatki, choć o tym później.
Pierwsza jedenastka zremisowała 1:1. Widać (i słychać) było, że trenerowi zależy zwłaszcza na dobrym zakładaniu pressingu. Głośniejsze okrzyki niemal wyłącznie dotyczyły tego elementu gry. Z jednym wyjątkiem, dla strzelca pierwszej bramki. Nie mogę ze stuprocentową pewnością rozszyfrować polecenia „w obronie lewa ręka”, ale zgaduję, że chodziło o ustawienie defensywne odcinające możliwość gry rywali przez środek.
To jednak didaskalia, znacznie istotniejsze było to, co wydarzyło się w 14. minucie meczu. Świetny pressing zadziałał, nie tylko za sprawą ustawionego na dziesiątce Kajetana Radomskiego, ale to młody zawodnik odebrał piłkę i leżąc na ziemi, zdołał ją zagrać dalej. Ta trafiła ostatecznie do Łukowskiego, który oddał mocny strzał w długi róg bramki katowiczan. Golkiper gości chyba mógł się zachować nieco lepiej, ale to nie nasz problem. Dobra decyzja, dobre uderzenie i Widzew wyszedł na prowadzenie.
Stracił je poniekąd tak, jak zyskał, czyli przez pressing. Tym razem mniej liczebny, z którego powinien Widzew wyjść. Ivan Krajcirik zagrał jednak zbyt lekko, Marek Hanousek dał się wyprzedzić i Mateuszowi Makowi pozostało dopełnić formalności. Kompletnie niegroźna sytuacja, która zamieniła się na gola dla beniaminka.
Wynik ważna sprawa, najważniejsza jednak w takich meczach jest gra. Zwłaszcza dla piłkarzy, którzy walczą o miejsce w składzie. Młodzi Grzejszczak i Radomski zagrali ambitnie, walecznie, choć nieco chaotycznie. Lirim Kastrati potrafił założyć siatkę czy groźnie wrzucić w pole karne, ale też podać beznadziejnie do rywala na swojej połowie (niedługo przed wyrównującą bramką), albo nie przyjąć prostego przerzutu od Rondicia. Dobrze, nie tylko przez pryzmat bramki, wyglądał Łukowski. W dwójkowych akcjach na skrzydle prawy obrońca będzie mógł na niego liczyć.
Noah Diliberto krótko grał nieźle, ale szału nie było. Zdarzyło mu się przegrać pojedynek fizyczny, w którym był lepiej ustawiony od rywala. Po przerwie na kierownicy znacznie lepiej wyglądał Fran Alvarez. Hiszpan groźnie uderzał, jeden ze strzałów wylądował na poprzeczke, a w końcówce pięknie wykonał rzut karny. Dla mnie: murowany kandydat do egzekwowania „jedenastek” w przyszłym sezonie. Świetnie ułożona noga, dobra siła strzału, odporność psychiczna, technika – ma wszystko, by je seryjnie strzelać.
Zanim sędzia skazał na wapno, tradycji tego meczu stało się zadość i trzecia bramka również padła po presji wywieranej na defensywie rywala. Tym razem wysoko i dobrze ustawiony był Jordi Sanchez, który tak zblokował podanie obrońcy GKS, że odbita od Hiszpana piłka znalazła się w siatce. Chwilę wcześniej Jordi świetnie przerzucił piłkę nad obrońcą i huknął obok słupka w niezłej sytuacji. Dobrze się czuł na boisku z opaską kapitańską na bicepsie. Pozostaje pytanie, czy to był jego Last Dance na Piłsudskiego?
Wracając do występów indywidualnych, Kreshnik Hajrizi potwierdził to, co widać było w treningach. Niezłe warunki fizyczne, siła, nieustępliwość, dobry w pojedynkach. Naturalnie, brakuje jeszcze zrozumienia wszystkich założeń taktycznych Widzewa. Czasem był ustawiony za nisko. Czasem przez nieporozumienie z wychodzącymi na pozycję zawodnikami zagrywał niedokładnie. Nic, czego nie da się w najbliższych tygodniach nadrobić, a przynajmniej taką mam nadzieję.
Z niezłej strony pokazał się Leon Madej czy… Jakub Sypek, wracający z wypożyczenia z Lechii Gdańsk. Wydawało się, że był skreślony, ale podjął rękawicę. Pierwszy dobrze przerzucił do Nunesa, gdy Portugalczyk uderzył z woleja milimetry obok słupka. Drugi zagrał przed polem karnym kombinacyjnie piętą do Alvareza. Faul właśnie na Sypku w polu karnym odgwizdał sędzia w 83. minucie gry.
Nowe twarze pojawiły się również przy ławce rezerwowych. Co warto odnotować, ten mecz pokazał, że za stałe fragmenty gry w sztabie Myśliwca odpowiedzialny będzie Tomasz Włodarek, dyrygujący przy linii zespołem przy rożnych i wolnych GKS.
Widzew wygrał drugie ze starć 2:0, choć mógł wyżej – choćby za sprawą wspomnianej na początku akcji Alvarez-Sanchez. W całym meczu był drużyną znacznie lepszą.