Daniel Myśliwiec pierwszy raz tak otwarcie skrytykował zespół. I dobrze – każdy widział, jak wyglądał mecz z Górnikiem i każdy powinien wiedzieć, czy przygotowania do niego były optymalne.
„Górnik – bardzo dobre przygotowanie do meczu, świetna dyspozycja piłkarzy, zdecydowanie lepsza drużyna, w pełni zasłużone zwycięstwo„, akurat te słowa Myśliwca z konferencji nie mają prawa wzbudzić żadnych kontrowersji. Ale chociaż zwykle nie da się ustalić, czy to rywal był tak dobry, czy my tak słabi (albo odwrotnie) – jednego jestem pewien:
Tak ospałej w rozegraniu, snującej się po boisku bez piłki, biegającej często bez celu i iskry w oczach drużyny Widzewa jeszcze w tym sezonie nie widziałem.
A przynajmniej nie na Piłsudskiego. W „Sercu Łodzi” mógł się nie zgadzać wynik – jak ostatnio z Koroną – ale nie zostawiliśmy takiego niesmaku z powodu gry. Trudno wymienić jakikolwiek aspekt futbolowego rzemiosła, którym moglibyśmy postraszyć Górnik.
Pressing – to słowo bardzo często powtarzane w kontekście Widzewa Myśliwca, a jednocześnie coś, co istniało jak państwo polskie według jednego z polityków w „aferze taśmowej”: tylko teoretycznie.
„Praktycznie nie istnieje, dlatego że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że jest całością„, kontynuował na nagraniach ów polityk. Myśliwiec podobnie argumentował słabszą dyspozycję łodzian na konferencji: – Kluczowe jest myślenie kolektywne i spójność grupy. Każdy w stu procentach oddany drużynie. Nie liczy się „ja”. Póki nie będzie w drużynie pełnego oddania, to nie będziemy wyglądać jak Górnik dzisiaj.
A więc była dupa i kamieni kupa.
Z wysokości trybun można było pomyśleć, że naszym asem w rękawie przy rozegraniu piłki jest… wycofanie jej. Albo do stopera, albo do bramkarza. Gikiewicz był playmakerem. To oczywiście żaden zarzut do niego. Jednak nawet gdy udało mu się rozegrać piłkę, wciąż mieliśmy 70 metrów do bramki rywala. I żadnego pomysłu, jak ją sforsować.
Raz ładnie podał Kerk i nieźle uderzył Alvarez. Innym razem Hiszpan fajnie skleił piłkę i oddał kąśliwy strzał po długim rogu. W końcówce się zakotłowało. I to tyle. Groźnie było raz na pół godziny. Rzadko. Bardzo rzadko.
Co innego pod naszą bramką, pod którą podejść gościom było zdecydowanie łatwiej. Przewyższali nas siłowo, szybkościowo, technicznie…
Często po meczu natykałem się na zdanie: „Urban taktycznie zjadł Myśliwca”. I choć trudno mówić o zaletach taktycznego planu Widzewa na ten mecz, to jeśli nie potrafisz wymienić kilku podań bez straty, przegrywasz głowy i nie zbierasz „drugich piłek”, gdy dajesz się ogrywać jednocześnie nie potrafiąc przedryblować rywala – to trudno mówić o tym, że o zwycięstwie zadecydowały taktyczne niuanse.
Jak powiedział kiedyś w przerwie Janusz Niedźwiedź, co uchwycono w serialu Canal+ o Widzewie: „To nie jest kwestia druga piłka, na drugą, czy zejść wyżej czy niżej… Co będziemy opowiadać, pokazywać wam: tu ustawcie się… Jeśli nie ma, kurwa, jaj i charakteru, to nie ma taktyki! Możemy sobie narysować najpiękniejsze rzeczy„.
Moim zdaniem: przegraliśmy raczej mentalnie i fizycznie. Biegaliśmy – i to stosunkowo dużo – ale jak na autobus do pracy, a nie do pożaru. I to jeszcze na zły przystanek, wypompowując się z sił bez sensu. Częściej za piłką, której nie potrafiliśmy odebrać, rzadziej aktywnie pokazując się na pozycje.
„Wiele razy swobodnie omijaliśmy pressing Widzewa„, powiedział po meczu Jan Urban. Słowo „swobodnie” powinno wystarczyć za recenzję tego meczu.
*
Później była konferencja prasowa, która też wzbudziła sporo emocji.
„Trenujesz tak, jak grasz. My trenowaliśmy słabo. Jeden trening mógłbym nazwać dobrym. Dlatego nie mogę sobie na to pozwolić ponownie, bo później przyjeżdża Górnik i jest wyraźnie lepszy. Jutro wracamy do pracy i bez względu na to, czy ktoś będzie zadowolony czy nie – ostra robota. I albo dajemy radę, albo zajmujemy się innym sportem„, wypalił Myśliwiec.
Najpopularniejszy komentarz na WTM: „Panie trenerze, ale kto u licha decyduje o częstotliwości treningów, Pan czy zawodnicy?„. W mediach społecznościowych i na forach w podobnym tonie napisano wiele podobnych pytań.
Rozumiem pomeczową złość, bo też na nią choruję – ale nie róbmy z logiki starej kurtyzany.
„Słaby trening” na tym poziomie nie polega na tym, że piłkarze nie słuchają trenera i ostentacyjnie nie robią tego, co im ze sztabem nakazał. Również nie na tym, że się nie odbył, trwał za krótko, był fatalnie zorganizowany albo ubogi w treningowe akcesoria jak piłki, bramki czy znaczniki. Nawet trawa na Łodziance jest dużo lepsza o tej porze niż zwykle.
Wiem, bo widziałem. I gwarantuję, że gdyby ktoś otwarcie olewał swoje obowiązki, nie pozostałoby to bez echa.
Ale to tak nie wygląda. Można przyjechać na Łodziankę, przebrać się w strój, wykonać poprawnie każde polecenie trenera, wziąć udział we wszystkich ćwiczeniach – ale po prostu z trochę mniejszą werwą. Może nie na zasadzie „odbębnienia”, ale „normalnego dnia w biurze”. Trudno to wychwycić, jeszcze trudniej się konkretnie przyczepić. Założę się jednak, że każdy z czytelników wie po sobie, albo widział w otoczeniu, kiedy pracuje z obłędną pasją, a kiedy z obowiązku.
Myśliwiec też rozpoznał tę różnicę. I otwarcie o niej powiedział zarówno drużynie, jak i kibicom.
Ale to, co wielu z nich zrobiło z tą wiedzą, trochę podważa zasadność takiej szczerości.
Przypomina mi się jedna z piosenek Kękę: Co mam napisać, podobno lubisz prawdę? Jak lubisz, to co ryczysz zawsze, kiedy ją wygarnę?
Są tacy, którzy mają pretensje o okrągłe słowa i filozofowanie na konferencjach, a gdy usłyszą konkret – są oburzeni, że się wydostał na światło dzienne. Jak słuchają wywiadów po odejściu piłkarza, prezesa czy trenera, pytają: dlaczego nie alarmowałeś o tym na bieżąco? By „na bieżąco” być złym na alarmującego, a nie na przyczynę alarmu.
Jak w tym memie z małżeństwem na ośle:
– Dwoje na jednym ośle, litości dla zwierzęcia!
– Co za samolub, on jedzie, a żona musi pieszo!
– Co za pantoflarz, żona jedzie a on obok!
– Co za głupcy, nawet nie wiedzą, do czego służy osioł!
Mnie prawda nie przeszkadza. Mackiewicz miał rację: tylko ona jest ciekawa.
Myśliwiec wyjaśnił, o co chodzi jeszcze na samej konferencji. Gdy Adam Sadowiak zadając pytanie miał duże emocje w głosie, trener przyznał: „Widać, że panu zależy, docieka pan”. Porównał to do trenowania na 100 procent. Inni dziennikarze na konferencji też mogli wykonywać swoje obowiązki, ale z nieco niższym stopniem zaangażowania niż Adam. I do nich się zwrócił: „Nie ujmując nikomu z państwa, to zrozumiałe, że ktoś może nie zadać pytania albo mecz nie wzbudził w nim emocji, ale w drużynie piłkarskiej nie ma takiej możliwości”.
Krótko mówiąc: można przebywać w tym samym miejscu i robić to samo, profesjonalnie – ale akurat w sporcie zespołowym, jakim jest piłka nożna, gdzie o wyniku decydują detale, trzeba się wspiąć na wyżyny zaangażowania.
Trenujesz normalnie – ale przegrywasz, bo przeciwnik trenował nieco ciężej. Jesteś dobrze przygotowany mentalnie do spotkania – ale przegrywasz, bo rywal podszedł do tego, jakby to był mecz o życie.
Miał siekiery w oczach, a ty tylko noże. I wygrywa na twoim stadionie 2:0.
„Po Lublinie powinniśmy być niesieni pozytywną emocją, a ja w tygodniu wyczuwałem, że coś jest nie tak. Powiedziałem to drużynie, że być może się mylę i być może w meczu odpowiemy tak, jak powinniśmy. Ale nie odpowiedzieliśmy”, powiedział Myśliwiec. I miał do tego prawo.
„Oczywiście, ja jestem odpowiedzialny za standard treningu”, przyznał. Ale przecież ani się sam w piłkarza nie przebierze, nie będzie też zawodników bił, jak po Zniczu, ani im groził, co znów Arce nie pomogło awansować do Ekstraklasy. Jednocześnie to też nie jest czas, jak powiedziałby Paweł Zarzeczny powołując się na Pulp Fiction, na lizanie się po fiutach.
Najpierw zareagował w szatni przed meczem. Teraz powiedział o tym na forum publicznym. Jeśli to też nie pomoże wstrząsnąć zespołem – w następnych okienkach ci, których te słowa dotyczą, po prostu odejdą. Jeśli nie chcemy, by ogon zaczął machać psem – innej drogi nie ma.
Można mieć do Myśliwca pretensje o wiele rzeczy. Dlaczego znów ciągnie za uszy Kastratiego? Dlaczego tak wcześnie zdjął Kerka, który chociaż próbował cokolwiek rozegrać na połowie rywala i przydałby się przy stałych fragmentach gry w końcówce?
Pytania można mnożyć. Ale użalanie się, że powiedział prawdę na konferencji, zamiast mydlić oczy drobiazgami rodem z kursu UEFA Pro, jest mało charakterne. Mało widzewskie.
„Mamy zachwianie tożsamości”, przyznał trener. Niech to nie wykracza poza drużynę. I to najlepiej w czasie przeszłym.
Albo jesteś przywódcą w stadzie i idą za tobą w ogień albo pora myśleć o innym zajęciu.
Każdy człowiek z natury jest leniwy. Jeżeli nie ma motywacji to temat jest przegrany. A dlaczego jej nie ma ? To akurat pytanie do Myśliwca. Najłatwiej powiedzieć, że piłkarze się opierdalali a ja w tym czasie byłem gdzie indziej. I tak nie może być.
Dla mnie bardzo dużo stracił tym pieprzeniem.
I jeszcze jedno. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Niejaki Toyota zadawał 5 pytań. Może Myśliwiec też by sobie je zadał rano przed lustrem.
Odczytuje ten felieton jako próbę obrony Myśliwca.. ale niby za co ? za jego piękne słowa ubrane w złoty papierek czy za otwarte przyznanie się do popełnionych w tygodniu błędów ? co jak co ale to Trener ponosi odpowiedzialność za to jak oni wyglądają więc albo jego górnolotne wywody nie trafiają już do drużyny w trakcie treningów albo drużyna ma go w d**pie ( albo obie te rzeczy na raz )
Lublin to był fart i nie powinien nam zakłamywać rzeczywistości. Od kilku kolejek gramy totalne dno, do tego popierane bardzo marnymi wyborami kadrowymi trenera. Nie chce mi się wierzyć, że Cybul czy Sypek mają te 5% iskry więcej na treningach… może problemem jest za dużo wolnego pomiędzy meczami ? może problemem jest fakt, że co po niektórzy wyjeżdżają skomentować jakiś mecz dzień przed spotkaniem albo lecą na 2 dni do Londynu ? Może nikt ich nie złapał za pysk i nie przypomniał co to jest za klub i jakie są wymagania ? Możemy gdybać.. do końca tygodnia będziemy mądrzejsi o 2 kolejne spotkania.. oby postawa zawodników różniła się od tego co zobaczyliśmy w niedzielę. Pozdrawiam
Oczy krwawią jak się patrzy na to coś co nazywa się Widzew Łódź.
Płacić za zdobyty każdy punkt. Najprostsza motywacja.
Dziękuję Bartek za analizę słów trenera. Po odsłuchanej konferencji i dokładnym wsłuchaniu się w odpowiedź do zadanego drugiego pytania od Adama Sadowiaka, miałam podobne odczucie. Zaskoczona byłam po powrocie do domu, że pierwsze co usłyszałam to, to że Myśliwiec pogubił się, że przyznaje się do błędu i widać, że za chwilę będzie zmiana trenera. LODU ludzie, lodu na tą rozgrzaną głowę!!!
Pozdrawiam 🙂
Dla mnie atmosferę może psuć Gikiewicz.
Ostatnie jego medialne „popisy” mogły się mocno odbić na całym Klubie.
Jak to wygłosił w Meczykach – „Jak może nie być premii za zdobyte punkty? Przecież to prawdziwa motywacja”
I żeby było „zabawniej” – ja sam od wielu lat bębnię o to żeby takowe premie zawodnicy mieli zapewnione…
Ale zawodnik który jest „pracownikiem” swojego Klubu – gdy wygłasza takie słowa publicznie (i nie tylko to było niemałym „skandalem” w tym wywiadzie…)- to w jakim świetle stawia WIDZEW, i jak to później może rzutować na wszystkich związanych z Widzewem?…
Wiesz, dziwne to ale przez moment…też o tym pomyślałem. Chyba ostatnio jeśli nie gwiazdorzy to zbytnio nie pomaga. Biegański to fajny chłopak , pamiętam go , gdy w Wiśle pytanie o stres odparł (młody chłopak) , że nieeee. Spełniam marzenia. Może warto dać mu szansę ? To nie jest totalny nikt z czwartej ligi. A Gikiewicz … Do roboty albo emerytura. Pozdrawiam z Niemiec (Nordrhein Westfalen ).
https://x.com/mieszkott/status/1850643532714815977
Pozdrawiam 5
Co tu dużo gadać, jesteśmy nie w dołku, a w głębokim dole. I to nie od wczoraj. Jak Myśliwiec z tego wyprowadzi zespół, nie wiem. Trudne zadanie przed nim. I akurat Legia przed nami…
Czy uporczywe stawianie na Cybulskiego i Sypka wiąże się z zaangażowaniem na treningach? Ale mnie trudno sobie jednak wyobrazić dobry wynik, z Legią chociażby, z nimi w składzie… I Kastratim na dodatek…
Dla mnie od meczu z koroną coś się zatarło w zaangażowaniu piłkarzy . Fuks w meczu z motorem wyszedł. Ewidentnie powtarzamy ten sam problem wyprowadzanie piłki od bramkarza nie działa ! Cały czas mam palpitacje serca jak widzę to wyprowadzanie Gikiego(swoia droga mam nadzieję że nie przedłużymy kontraktu szkoda tych 100tys zł miesięcznie). Wystarczy delikatny pressing do tego i jest pozycja do utraty gola. Sypek nic nie gra dla mnie tam musi być łukowski. Kastrati definitywnie się nie nadaje niech chociaż da Hairiziego na tą prawa stronę jak się boi młodzieżowca widać typa na boisku jak wchodzi.
Jak dla mnie Bartek ,z całym szacunkiem i sympatią , masło maślane. Pisałem po meczu z Motorem i zdania nie zmieniam : z Myśliwcem na ławce trenerskiej i jego pupilkami daleko nie zajedziemy. Raz do roku to i kura pierdnie jak mówi stare porzekadło. Czasem uda się coś wygrać , ogólnie miejsce w szeregu i ,,progres” jaki wykonała drużyna pod wodzą złotoustego pokazują mecze jak ostatni. A także z Pogonią, Jagą , Lechią , Koroną czy Stalą Mielec (ten Śląsk już im daruję , nie tak słaby jak jego miejsce w tabeli). Oby w Warszawie 0:6 nie było , przynajmniej Boruc karnych już nie będzie strzelał. Po drodze ambitna i waleczna ekipa z Zielonej Góry… Aż strach pomyśleć…
Tak tylko przypomnę, pan trener Stokowiec jest do wzięcia…
Ty tak na serio ? Niech idzie do KSZO Ostrowiec, może tam się sprawdzi.
Nie, tylko nie Stokowiec.
Świetny komentarz do meczu i całej sytuacji, Bartek!
Myśliwiec to inteligentny gość i, z całym szacunkiem, ale wielu z kibiców, a nawet dziennikarzy źle interpretuje jego wypowiedzi. Mnie również irytuje stawianie na Kastratiego, nie do końca rozumiem upieranie się przy Sypku i Cybulskim. Natomiast jestem przekonany, że są za tym argumenty, które trener dostaje podczas codziennej pracy z zespołem. Swoją drogą pomyślałbym o jakimś wypożyczeniu dla Cybula na przyszły rok. Niech ogra się w jakimś 1-ligowym zespole z korzyścią dla siebie i Widzewa.
Byc moze upieranie sie na Sypku i Cybulskim wiąza sie z tym co napisał Bartek wyzej tzn. obaj prezentuja i maja w sobie te 5% iskierki wiecej. Moze ten charakter do nadrabiania braków w umiejetnosciach jest wiekszych niz u Gonga czy Klimka a tylko to moze przyniesc druzynie dlugofalowe korzysci. Nie wiem, sam sobie dywaguje
Możesz mieć rację. Dochodzimy tylko w ten sposób do podstawowego pytania: czy te 5% więcej z wątroby u Cybula/Sypka daje drużynie więcej korzyści niż talent i liczby takiego Klimka?
No cóż, możemy tylko dywagować bo nie jesteśmy w szatni i nie wiemy jakich wymogów trenera nie spełnia Klimek, Nunes bądź Diliberto. Mam tylko nadzieję, ze wyżej wymienionym trener jasno zakomunikował swoje wymagania i to od nich teraz zależy czy znajdą się w kadrze czy też nie.
Liczę na pojawienie się w kadrze na Lechię Marka bo dawno go nie było w grze nawet w roli zmiennika.
jak trener może nie panować nad drużyną podczas treningu -SZOK!
źle się dzieje w państwie Widzewskim!