Środkowy obrońca RTS na celowniku drużyny, która zakończy sezon Ekstraklasy na jednym z dwóch pierwszych miejsc.
„Według informacji TVPSPORT.PL w kręgu zainteresowań Śląska Wrocław znalazł się Serafin Szota z Widzewa Łódź” – czytamy na stronie sportowego oddziału Telewizji Publicznej.
Piłkarz podpisał kontrakt przy Piłsudskiego 138 po awansie łódzkiego klubu do Ekstraklasy. Umowa jest dwuletnia, z opcją przedłużenia o rok w przypadku rozegrania odpowiedniej liczby minut. Szota we wrześniu 2023 roku doznał jednak kontuzji, która wykluczyła go z 12 meczów do końca roku. Z automatu kontrakt się nie przedłuży.
Widzew chce go zatrzymać, ale piłka jest po stronie obrońcy, który ostatni mecz przesiedział na ławce rezerwowych. O miejsce w składzie rywalizuje z Mateuszem Żyrą, który był w starciu z Zagłebiem Lubin kapitanem, a także lewonożnym Juanem Ibizą. Do akcji wkroczyć może Śląsk Wrocław i Jacek Magiera, który widział w Szocie podstawowego obrońcę na mundialu U-20 w Polsce.
Byłoby szkoda, bo na Szotę można liczyć.
Do składu w tym roku wrócił właśnie we Wrocławiu i nie oddał go aż do ostatniej kolejki. Ze Śląskiem zagrał świetnie, choć zespół przegrał 1:2. Później było czyste konto z Legią (1:0), powtórzone ze Stalą Mielec, gdzie po raz pierwszy wystąpił u Daniela Myśliwca na prawej obronie. Może nie podłączał się najczęściej do ataków, ale w defensywie zazwyczaj grał pewnie. Na jakość dośrodkowań Serafina też nie można narzekać. W Grodzisku Wielkopolskim zszedł w przerwie, wcześniej przy bramce na 0:1 wybijając piłkę niefortunnie, bo w Cyganiksa.
Być może jednak Szota zdecyduje się na pozostanie w Łodzi? Dla Widzewa to byłaby dobra informacja. Roszad w całej kadrze latem może być wiele, ale akurat kwartet stoperów – w postaci Ibizy, Szoty, Żyry i Kwiatkowskiego – byłby dla mnie akceptowalny na następny sezon.
Charakterny gość zawsze zostawia serducho na boisku. Będzie żal jak odejdzie…