Dość niespokojny dzień w widzewskim internecie mocno kontrastuje ze spokojem panującym rano na Łodziance.
Spokojnym krokiem boisko opuszczał Ivan Krajcirik. Wcześnie, w początkowej fazie zajęć – ale nie wyglądał na kogoś, komu urwało nogę. Prawdopodobnie źle stąpnął. Spokojnie, bez grymasu na twarzy, zszedł z boiska o własnych siłach. Kolejne dni pokażą, czy to coś poważnego. Strzelam, że nie – ale „na oko” żadnej diagnozy nie wystawię.
Trening się nie skończył, a już wiadomość o kontuzji – a przy okazji potencjalnym transferze Rafała Gikiewicza do jednego z krajów arabskich – gruchnęła na X, autorstwa Michała Nibarskiego z „Radia Widzew”.
Temperatura nie opadła po zajęciach. Antoni Figlewicz na „Weszło” poinformował, że Jordi Sanchez i Andrejs Ciganiks mają oferty na stole, kolejno z Japonii i Szwajcarii. Problem? Zdaniem dziennikarza, Widzew nie ma zastępców, więc zawodników póki co trzyma u siebie, a to ma im się niezbyt podobać.
„W ostatnim czasie Sanchez ma coraz silniej naciskać na transfer — grozić strajkiem, uparcie wykłócać się w gabinetach i strzelać fochy na prawo i lewo„, napisał Figlewicz. O Ciganiksie: „też przebąkuje o strajku i wywiera na klub sporą presję, przekonując, że nie ma najmniejszej ochoty brać udziału w treningach„.
Hiszpański piłkarz odpowiedział na X: „Dałem temu facetowi szansę na rozwiązanie kłamstw, które opublikował… Ludzie, którzy mnie znają, wiedzą o moim szacunku i miłości do tego klubu. Osoby, które przychodzą na treningi, wiedzą i obserwują, jak dużo pracuję każdego dnia”.
We wtorkowym treningu wziął udział nowy piłkarz, Marcel Krajewski, a także wspomniani na „Weszło” Sanchez z Ciganiksem. Nie mam żadnych podstaw, by podważać ich zaangażowanie. Nie odpuszczali żadnych ćwiczeń, nie stroili głupich min, nawet nie machali rękami. Jeśli sytuacje, o których pisze Figlewicz, miały miejsce – to za zamkniętymi drzwiami (choć Jordi dodał na X, że ostatni raz w biurach klubowych był w maju). W każdym razie, ani w sobotnim meczu, ani na żadnym treningu oznak bycia jedną nogą w innym klubie nie dostrzegłem.
Od piłkarzy oczekuję właśnie tego – maksymalnego zaangażowania w czasie pracy. To, jak i czy negocjują, mnie osobiście interesuje mniej – o ile nie psuje atmosfery w drużynie i jej boiskowych zadań.
Od klubu zaś tego, by miał gotową alternatywę dla każdego piłkarza, na którego ktoś ma ochotę wydać pieniądze.
Po pierwsze, w ten sposób pomożemy im się rozwinąć. Po drugie, zachęcimy kolejnych, by przyszli do miejsca, w którym o rozwój mogą być spokojni. I wreszcie po trzecie, najważniejsze – pomożemy drużynie, którą można za te pieniądze wzmocnić.
Mega rozczarował mnie widzewiak przecież. Antek Figlewicz…mega..taki paszkwil wypuścić…po co? Dla klików…. ehhhh
Wypranie mózgu przez „Weszło” taka moja diagnoza. Liczy się tak zwany „ Klik” i to jest najgorsze, że dla tego tak zwanego „ kilku” można stracić Widzewską tożsamość. Przykre ale prawdziwe.
Dla mnie to,, dziennikarskie,, szambo internetowe. Tak.. panowie Figlewicz i Nibarski dla klików mącą w środowisku Widzewskim i pokazują że Widzew i atmosferę w klubie jak i wśród prawdziwych kibiców mają głęboko w dupie. Nibar podaje newsy z treningu nawet tam nie będąc, szaman że szklanej kuli. Natomiast pan Figlewicz korzysta chyba z tej samej kuli zgaduli ponieważ moja skromna osoba chodzi na wspomniane treningi i nie widziała żadnych strajków fochów i braku zaangażowania u Jordiego i Andriejsa. Proponuję do kolejnych sensacji w/w panów podchodzić w myśl zasady jaką wpoił mi dziadek a miał takie złote słówka,, na płocie było napisane dupa, pogłaskałem i wpadła mi drzazga,,…..
Dzięki za ten artykuł. Zwykły kibic nie wie w co wierzyć jak czyta. Tobie jakoś ufam.