Dawid Tkacz wciąż jest młodzieżowcem, ale w rundzie jesiennej minut dla Widzewa spełniających ten przepis nie złapie.
Gdy przychodził – wydawało się, że Widzew będzie miał problem z głowy, jeśli chodzi o spełnienie wymogu minut rozegranych przez młodzieżowca. Tkacz na zapleczu Ekstraklasy strzelił między innymi dublet na al. Unii, występował w reprezentacji Polski do lat 17, 18, 19… Krótko mówiąc: wielki talent, dla którego Łęczna była za ciasna, a Serce Łodzi – idealne, by objawił się w pełnej krasie.
Kibicom z al. Piłsudskiego 138 przedstawił się nieźle, bo bardzo soczystym, mocnym strzałem z lewej nogi. Pięknie huknął na Zegar po raz pierwszy. Nie przypuszczałbym w najczarniejszych snach, że – przynajmniej na ten moment – ostatni.
W rundzie jesiennej zawiódł. Ode mnie dostał notę 2/10 w „Robotniku Roku” za występy w 2023. Wiosną lepiej nie było – a przecież znów zapowiadało się na to, że będzie, bo przecież z Jagiellonią czy w Derbach Łodzi wychodził w pierwszym składzie.
W sumie rozegrał 20 meczów. Nie może narzekać, że nie dostał swoich minut – bo było ich łącznie aż 750. Trudno powiedzieć, ile z nich wykorzystał.
Ktoś może powiedzieć, pewnie nie bez podstaw, że jego mowa ciała, gesty i grymasy raczej nie mogły się podobać. Nie powiem, że byłem tej ekspresji fanem. Też mnie irytowała. Ale nie może wpływać na ocenę piłkarza. W „Robotniku Roku” mówiłem, że to może być pozytywna frustracja. Warunek w takich przypadkach jest jeden: za tym muszą iść boiskowe czyny. Mięso. Liczby.
Niestety, nie było żadnych. Zero goli, zero asyst, niewiele udanych akcji.
Napisałbym, że przegrał rywalizację z Klimkiem na pozycji młodzieżowca – ale Kamil Cybulski w końcówce sezonu pokazał, że nikt nikomu nie zabraniał wystawiać dwóch takich piłkarzy jednocześnie.
Przy tym wszystkim cieszę się, że Widzew go nie skreśla. Bo to wciąż nastolatek. Tak, w jego wieku można błyszczeć w Realu Madryt i zrywać pajęczyny na EURO, jak jego rówieśnik Arda Güler, ale zejdźmy na ziemię. W naszych realiach to bardzo młody i bardzo perspektywiczny piłkarz, który wciąż może odpalić.
Może się otrzaska z Ekstraklasą? Może grając przy Solskiego doceni grę przy średnio trzykrotnie większej publiczności? Nie straci pozytywnej bezczelności, ale przy tym nabierze pozytywnej pokory?
Nadal w to wierzę. Dlatego cieszę się, że przedłużył umowę o rok, a do Stali Mielec idzie na wypożyczenie. Z opcją – która może dać mielczanom piłkarza na stałe, a łodzianom pieniądze – ale wciąż na wypożyczenie.