Konkrety, liczby, mięso – jakkolwiek nazwać to, co dał Widzewowi w meczu z Zagłębiem Jakub Sypek, pokazało ile znaczy dla tej drużyny dobra forma na skrzydle.
Zwłaszcza w Widzewie Daniela Myśliwca, gdzie w rozegraniu piłki od bramki to szeroko ustawieni, zbiegający do środka za plecy obrońców skrzydłowi pełnią de facto rolę napastników.
Wycofane ustawienie Imada Rondicia, operującego w linii z Sebastianem Kerkiem nie tylko w pressingu (wtedy ustawieni są najwyżej), ale właśnie w początkowym etapie ataku pozycyjego, to oczywiście żadna nowość. Pisałem o tym na Sektorze już po meczu z Cracovią w 3. kolejce.
Rondić zastawia piłkę, rozgrywa, pomaga płynnie uruchomić kontrę – a że zdolności bilokacji nie posiada, tym samym często nie jest najwyżej ustawionym zawodnikiem Widzewa. Zostaje w tyle, błyszczeć i strzelać wtedy mają inni.
W meczu z Zagłębiem widoczne było to w niemal każdej dogodnej okazji Widzewa w tym meczu, od samego jego początku. Gdy Kerk powinien mieć asystę po podaniu do Cybulskiego:
Gdy Sypek strzelał pierwszą bramkę:
Gdy Kerk uderzył w słupek:
Gdy Alvarez uderzył w słupek:
Gdy Alvarez wyszedł sam na sam, po dwójkowej akcji z Rondiciem właśnie:
Patrząc na najgroźniejsze okazje drużyny Myśliwca w tym meczu, dopiero przy drugiej bramce Sypka – gdzie znów skrzydłowy Widzewa zamienił Kozlovsky’emu dośrodkowanie na asystę – Rondić czekał na piłkę między stoperami.
Nakładając to spotkanie na mecz z Górnikiem, nie da się ukryć, że Widzew ustawiał się i biegał mądrzej. Ciut więcej, choć zespół zaliczył o sześć sprintów mniej. Był jednak gotowy do kontrataków po pierwsze licznych, po drugie – szybkich.
Nie da się w ten sposób grać i liczyć na sukces, jeśli odpowiednio dobrze nie działają skrzydłowi. To oni mają po odbiorze biec jak do pożaru, ale też sprawnie go gasić. Dokładnym podaniem. Dobrym strzałem. Najlepiej takim jak Sypka w 70. minucie:
W tym meczu o wielu widzewiakach można pisać w superlatywach, począwszy od bramki. Rafał Gikiewicz był pewny w swoich sześciu interwencjach i nie pękał pod presją przy rozegraniu (co trochę nadużywają jego koledzy z pola, chyba nieco zbyt często ratując się wycofaniem do bramkarza).
W obronie źle zaczął Kozlovsky, zbyt dalekim przyjęciem (lub za krótkim podaniem) prowokując w polu karnym sytuacje dla gości tuż po rozpoczęciu gry. Ale zrehabilitował się z nawiązką dwiema asystami, a także pewną grą.
Tego o sobie nie może powiedzieć Kastrati – aż 16 strat w 52 minuty, co jest absolutnym rekordem tego meczu, jeśli chodzi o ich częstotliwość. Do tego trzeba dołożyć mizerną celność podań (66%). Na drugą połowę wyszedł tylko ciałem. Boiskowe awarie prądu, objawiające się w braku koncentracji, zgubieniu piłki pod nogą, prostym odpuszczeniu krycia albo apatii w blokowaniu akcji rywala, zaczynają do szewskiej pasji doprowadzać najbardziej cierpliwych.
Jestem ciekaw, czy Daniel Myśliwiec nuci sobie przebój sprzed lat Agnieszki Chylińskiej: „Kiedy powiem sobie dość?”. Ja już mam. I to pomimo świadomości, że Marcel Krajewski też potrafi się mylić. Fakt, że nie może na dobre wygryźć Kosowianina ze składu, o czymś mówi. Ale nie jest gorszy, a do tego jest Polakiem, i to młodym, ze statusem młodzieżowca. Jeśli ktoś ma się mylić – wydaje się, że większa szansa na wyciąganie wniosków ze zbieranego doświadczenia, i ewentualne profity dla zespołu i klubu w przyszłości, jest po stronie Krajewskiego.
Na drugim biegunie jest Juljan Shehu. Dla mnie: jeden z bohaterów tego spotkania. Szybkość rozegrania, dokładność podań, przerzuty, gra w destrukcji, chłodna głowa. Po prostu: klasa. Forma Alvareza i Kerka też niczego sobie, nawet jeśli Hiszpanowi nie chciało nic wpaść do sieci, a Niemiec wypompował się z sił w końcówce.
Piłkarzem meczu rzecz jasna Sypek, który rozwinął skrzydła Widzewa. Czas, by w locie złapać równowagę, za którą będą odpowiadać Cybulski czy Łukowski. Ten pierwszy potrzebuje liczb, a może jeszcze bardziej… odpoczynku? Gdy zszedł na prawą nogę i uderzył po dobrym podprowadzeniu piłki – powinien podawać do kompletnie niekrytego Sypka. Mam wrażenie, że każda niewykorzystana sytuacja go blokuje. Widać, że chce. Może za bardzo. Przydałby się reset głowy od presji. Krok w tył, oddech, udane wejścia z ławki i dopiero gra. Bez pętających nogi oczekiwań.
„Nie jest żubr, żeby go trzymać pod ochroną”, powiedziałby szef grany przez Bohdana Łazukę w „Chłopaki nie płaczą”. I miałby rację, ale warto też zwrócić uwagę na to, że przez ten przeklęty przepis 18-latek nie może się naturalnie, stopniowo rozwijać. Musi pływać w wodzie, która czasem okazuje się za głęboka. A to w tym wieku nic złego. Wahania formy są naturalne. Warto czasem dopłynąć do brzegu i ruszyć znowu. Żebyśmy go tylko nie utopili.
Raczej nie było to jednak zmartwieniem kibiców, którzy wreszcie przypomnieli sobie smak zwycięstwa w „Sercu Łodzi”. Po dwóch porażkach wyszło słońce. Na jak długo?
Wygrana pozwoliła wynurzyć się ponad lustro wody, ustawione na poziomie „lepszego wyniku niż w poprzednim sezonie”. Choć mamy tyle samo punktów, co Wisła Płock dwa sezony temu po 14. kolejce – to spadek raczej nam nie grozi.
Do czwartej Cracovii tracimy siedem punktów. Przed nami też 1/8 finału Pucharu Polski. W obu przypadkach do sukcesu daleko, ale nie jest on poza zasięgiem. Końcówkę roku powinniśmy zagrać po to, by do wiosny pozostawić marzenia przy życiu.
Problemem jest to, że owe 'skrzydła’ nie trzymają formy i raz zagrają dobrze ( tak jak z Zagłębiem ) aby po ten kopać się po czołach i grać totalne bagno. Nie ustabilizujemy naszej formy jeżeli będziemy grali zawodnikami którzy nie gwarantują jako takiego poziomu co mecz. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że Cybulskiemu przydałaby się przerwa i to dłuższa. Co więcej, przy tragicznie grającym Kastratim naturalną zmianą powinien być Krajewski który nabiłby minuty młodzieżowca ( nie popełniając większej ilości błędów od Kastratiego ) a Cybulski w tym czasie mógłby wybrać się na jakiś spacer, przewietrzyć głowę… Wydaje się, że duet Cubulski -Sypek gra tylko i wyłącznie dlatego ponieważ ich konkurencja pokazuje się na treningach mizernie i nie ma jakiegokolwiek zagrożenia z ich strony. Przykre..
Bartek, czy wiesz jak było z powrotem Sypka do nas? Przypuszczam, że była określona kwota wykupu dla Lechii. Czy Lechia chciała go wykupić za niższą kwotę, czy w ogóle nie chciała?
Lechia miała opcję wykupu, na którą się nie zdecydowała.
Tyle to się domyślałem:) Zastanawiałem się czy Lechia nie widziała w nim jakiejkolwiek wartości, czy proponowała gorsze warunki (np. odroczona płatność jak za Weiraucha – znając sytuację finansową Lechii nie przyjąłbym takich warunków:). A może nasi decydenci chcieli żeby do nas wrócił. Jakbyś miał okazję, to zapytaj proszę o to Pana Wichniarka.
W zasadzie nie ma się do czego przyczepić, dobry wynik, piękne gole Sypka, które miejmy nadzieję go podbudują z korzyścią dla drużyny, ważne interwencje Gikiewicza. Myślę jednak, że trener powinien mocno przeanalizować z drużyną pierwszą część drugiej połowy, kiedy praktycznie nie było nas na boisku. Odzyskanie piłki, podanie lub dwa, strata i tak w kółko. W ciągu pierwszych 5 minut drugiej połowy dopuściliśmy Zagłębie do oddania 5 strzałów! Dopiero po 65. minucie zaczęło się coś zmieniać, gdyby rywal wcześniej zdobył gola, mogłoby być ciężko o dobry wynik.
Pełna zgoda, przypomniał się mecz z Górnikiem Zabrze z zeszłego sezonu – też wygrany, i też taki, w którym w zasadzie nie wyszliśmy na drugą połowę po bardzo dobrej pierwszej.