Nowa rubryka na stronie to wnioski z boiska, zaobserwowane w ostatnich meczach Widzewa oraz jego najbliższego rywala.
To nie jest profesjonalna analiza taktyczna, nawet się o takową nie otrze – i nie ma ambicji, by nią być.
Chciałbym się w tych tekstach podzielić czymś, co dostrzegł taktyczny laik. Może te schematy, błędy i sposoby rozegrania akcji były jednorazowe, być może już się nie powtórzą w kolejnych spotkaniach – a nuż jednak te spotkania będą o te spostrzeżenia nieco ciekawsze do oglądania?
*
W poprzednim sezonie z drużynami van den Broma i Rumaka kolejno wygrywaliśmy 3:1 oraz remisowaliśmy 1:1. W sobotę o 20:15 w „Sercu Łodzi” Widzew podejmować będzie odmienionego Lecha Poznań. Nie tylko dlatego, że „Kolejorz” wygrał 2:0 na inaugurację z Górnikiem. Grał inaczej – i biegał inaczej. Więcej. W niedzielę przy Bułgarskiej piłkarze Nielsa Frederiksena przebiegli 118 kilometrów. W poprzednim sezonie Lech był drugą najgorszą pod tym względem drużyną w Ekstraklasie, ze średnią 110 kilometrów na mecz.
Można więc spodziewać się wyższej intensywności ze strony rywali z Poznania. Lechici bardzo wysoko odbierali piłki Górnikowi, który miał spory problem z wyjściem spod pressingu.
Ten kij ma jednak dwa końce.
Jeśli piłkarzom ze stolicy Wielkopolski nie udało się skutecznie założyć wysokiego pressingu, powrót do swojej defensywy nie był ich najmocniejszą stroną.
Po pierwsze, trwał długo. 5 sekund między poniższymi screenami nie sprawiło, że ktokolwiek pojawił się, by zniwelować przewagę liczebną gości w tym kontrataku. Chociaż dośrodkowana z lewej strony piłka trafiła pod nogi stopera, ten za krótką ją wybił, do Rasaka, który znów podał do Podolskiego… A i tak „Poldi” miał doskonałą okazję i sporo miejsca, by uderzyć. Zbyt lekko, prawą nogą, ale postraszył Mrozka.
Kusi, by wpuścić Lecha wyżej na własną połowę, a wówczas wykorzystać ustawienie „Kolejorza” i opieszałość niektórych zawodników w powrocie. Zapytany o ten korytarz Myśliwiec stwierdził, że takie sytuacje mogą się w sobotni wieczór pojawić, ale priorytetem będzie podejście pod stoperów Lecha i przejęcie posiadania na jego połowie. – Bardziej skupiamy się na pressingu. W teorii powinniśmy odbierać wyżej. Chcemy robić użytek z kontrataku, ale w odbiorze wysokim – stwierdził Myśliwiec.
Po drugie, nie pomagało też w tym ustawienie „Kolejorza”, które czwórkę z tyłu ma wyłącznie wtedy, gdy Lech broni – i na planszach Canal+ przed meczem.
W praktyce, Andreson jest ustawiony jako pół-lewy stoper w trójce z tyłu. Pereira, w zależności od ustawienia Ba Louy, schodzi w tzw. półprzestrzeń lub gra wahadłowego. Lech atakuje wówczas w systemie 3-2-5, z bardzo szeroko ustawionymi skrzydłami i dwiema dziesiątkami, które wspierają Ishaka.
Ultraofensywnie grający Pereira, niezbyt chętny do powrotów Ba Loua – to tworzy korytarz, który powinien być wykorzystywany przez nasze lewe skrzydło.
Pierwszy screen poprzedza sytuację, po której Lech otworzył wynik. Drugi jest ciekawy ze względu na powtarzający się schemat, w którym do ofensywnej piątki dołącza niespodziewanie defensywny pomocnik.
Antoni Kozubal jest młodzieżowcem, 19-latkiem wracającym z wypożyczenia z Katowic, ale bez kompleksów radził sobie w środkowej strefie boiska. I potrafił zaskoczyć, wchodząc w pierwszą linię. O to, jak z tym będzie radził sobie Widzew – czy będzie krył strefą, czy może ktoś za Kozubalem z środka pola będzie wracał – zapytałem na konferencji przedmeczowej trenera Myśliwca.
– Nie wyrzekamy się strefy, będziemy bronić obroną strefową. Przy dobrej presji na piłce, takie wbiegnięcie nie powinno być dla nas problemem, aczkolwiek zostało to przez nas zaznaczone w trakcie prezentowania strategii i kluczowych momentów w obronie, które musimy rozważyć i wziąć pod uwagę, czyli nie skupiać się tylko na Ishaku, ale też spodziewać się tego, że zza jego pleców może wbiec choćby Kozubal – powiedział trener Widzewa.
Myśliwiec przyznał na konferencji, że najgroźniejszą bronią Lecha są kontrataki, a wyzwaniem – to, by powstrzymać mobilne skrzydła. W Widzewie problem z blokowaniem dośrodkowań z bocznych stref wykorzystała w ostatnim sparingu przed sezonem Legia, a w ligowej inauguracji – Stal.
Zaznaczona na czerwono przestrzeń była naturalnym celem ataków gospodarzy. Mielczanie nie musieli robić wiele, by ją zdobyć. Sypek z Kastratim nieudanie pressowali, Alvarez nie asekurował – i problem gotowy. Takich sytuacji, jak w 37. minucie było wiele. Wtedy jeszcze się upiekło.
Ale w końcówce pierwszej połowy już nie. Znów to samo – dwa podania, które łatwo mijają Sypka i Kastratiego, a Stal może wrzucać z bocznej strefy. Tu Alvarez był już lepiej ustawiony, ale dośrodkowania nie zablokował. Szkuryn otoczony obrońcami Widzewa nic sobie z ich obecności nie zrobił.
Gra Widzewa na czynniki pierwsze będzie rozkładana na Sektorze Boiskowym przez cały sezon, być może również w formie filmów na kanale. Odniosę się więc tylko do dwóch zachowań indywidualnych, które moim zdaniem były w tym meczu kluczowe. Oba dotyczą naszych Hiszpanów.
W pierwszej sytuacji, po fenomenalnym podaniu Kerka do Gonga, ten drugi wyłożył piłkę na tacy Alvarezowi. Skaczącą, co nie jest w tym przypadku bez znaczenia. Fran miał mnóstwo czasu i miejsca, ale tak zagraną futbolówkę musi, po prostu musi w tym momencie przyjąć, poprawić i nie dać szans Kochalskiemu. Na screenie zaś widać, że uderza tę piłkę z powietrza. Szkoda.
Szkoda też sytuacji z 80. minuty meczu, gdzie Ibiza zostawia zaznaczonego na czerwono piłkarza Stali i idzie na zwarcie. To mogło mu się upiec – gdyby Żyro wykonał szybciej ruch do przodu, łapiąc napastnika na spalonym. Tak się jednak nie stało. Ibiza nie zdążył, Szkuryn popędził na bramkę. Na szczęście nie trafił, ale Hiszpan i tak za faul otrzymał zasłużoną żółtą kartkę. Drugą, więc z boiska wyleciał, zaciągając hamulec rozpędzonemu Widzewowi.
zdjęcia: YouTube / Canal+ Sport