GłównaFelietonyPiękna puenta pięknej przygody

Opublikowano:

Piękna puenta pięknej przygody

To była iście hollywoodzka historia Dominika Kuna w Widzewie.

Jeśli miałbym wybrać piłkarza, którego pobyt przy Piłsudskiego 138 najbardziej nadaje się do sfilmowania, wybrałbym właśnie tego, dla którego mecz z Radomiakiem Radom był pożegnalnym.

Happy-end już mamy: koniec udanego sezonu, doliczony czas gry, piękna akcja i ostatnie kopnięcie z herbem RTS na piersi, które zamienia się w bramkę pieczętującą zwycięstwo.

O zwrotach akcji w postaci rajdu a’la Messi dającego utrzymanie rok temu, a zwłaszcza tej bramki z Podbeskidziem Bielsko-Biała, wspominam tylko dla przyzwoitości. Symboliczne momenty to była jego specjalność.

fot. Pressfocus

Ale ta historia jest filmowa także dlatego, że pokazuje drogę na szczyt bynajmniej nie od punktu, który tego szczytu jest blisko. Był cholernie daleko. Wystawiany na skrzydle, które uwypuklało jego wady i ukrywało zalety. W drużynie, która nie wzbudzała dużej sympatii. W czasach COVID-u. Bez kibiców. Szaro, buro i ponuro.

Zadebiutował w Radomiu z Radomiakiem, z którym pierwszoligowy Widzew przegrał 1:4.

Zakończył w Radomiu z Radomiakiem, z którym ekstraklasowy Widzew wygrał 3:1.

Zaczął od przegranych derbów Łodzi u siebie, skończył na serii trzech derbowych zwycięstw z rzędu. Klątwę z Legią też zdążył poczuć na własnej skórze, zanim wraz z kolegami ją przełamał. W sumie zagrał 136 meczów dla Widzewa. Strzelił dziesięć bramek.

Żeby przejść tę drogę z punktu A do B, w międzyczasie – solidnie, uczciwie i nieustannie – zapierdalał. Jeśli przekleństwa wzmacniają przekaz, kiedy są używane w wyjątkowych okazjach – to na taką Dominik zasłużył.

Prawdziwy, widzewski charakter.

Bez kwiecistych słów na ustach – na boisku miał je zaciśnięte w grymasie wskazującym na wysiłek. Poza boiskiem zaś zwykle uśmiechnięte. Skromny, pogodny, pracowity. Takich piłkarzy łódzka publika zawsze będzie szanować.

fot. Młody17

Zawsze z numerem 22, który także jest dla niego symboliczny. 22. dnia miesiąca urodził się zarówno on, jak i jego żona. Tego dnia strzelił też arcyważną bramkę dającą awans do Ekstraklasy.

22, czyli dwa razy zastrzeżone w Widzewie 11. Trochę nawiązywał do śp. Włodzimierza Smolarka, nie tylko jeśli chodzi o posturę, ale o nieustępliwość, zadziorność, waleczność. Trudno tu o większe słowa uznania.

Zrobił z Widzewem duży krok do przodu, a przecież był na wylocie po pierwszym sezonie. Janusz Niedźwiedź dał mu drugie, piłkarskie życie w Łodzi i to także byłby ciekawy moment w tym filmie. Również dzięki temu trenerowi odchodzi teraz w otoczeniu odmienianych przez wszystkie przypadki wyrazów szacunku, podziękowań i szczerych życzeń powodzenia. Zapracował na każde z nich.

Dziękuję pan Dominik!

fot. Młody17

SKOMENTUJ:

4 KOMENTARZE

  1. „Kurde” chłopie puknij się w tą pustą głowę.nawet nie masz się odwagi podpisać.Bartek 1910% zgody z Twoimi słowami.Szacun pan Dominik!

  2. „Piękna przygoda”
    Słaby zawodnik spędził 4 lata w klubie w którym był zapchajdziurą za bardzo niskie pieniądze i 99% czasu spedzinego tu nie pokazywal absolutnie nic ciekawego i nigdy nie byl kluczowym zawodnikiem.
    Zasłynął brakiem przeglądu pola, podaniem do najbliższego, strzałem o sile nastolatka biorącego zwolnienia z wfu i tym ze cały sezon zbiera siły żeby w jednej jedynej akcji minąć dwóch rywali i strzelić gola.
    Można tutaj powtarzać te nieśmiertelne banały o tym że ktoś musi nosić fortepian na którym graja wirtuozi i że każda druzyna potrzebuje takiego zawodnika.
    To komplementy które mówisz komuś o kim nie ma wiele dobrego do powiedzenia.
    Im głębiej musisz szukać u piłkarza pozytywów jego pracy siląc się na jakieś wydumane określenia i podając rzeczy nie do zmierzenia i porównania jak waleczność czy ambicja zamiast goli, asyst, odbiorów, podań, dryblingów itp. Tym bardziej wychodzi na to że po prostu CHCESZ z jakiegoś powodu dobrze napisać o takim słabym zawodniku i jaka to ma w sumie wartość merytoryczną i jaka jest w tym prawda historyczna? Żadna. To wszystko to myślenie życzeniowe kibiców którzy pragną współczesnych idoli do tego stopnia że wmawiają sobie wielkość i duze znaczenie u Kuna.
    Macie do tego prawo, każdy na swój sposób znosi obecną posuchę w tym klubie. Ja uważam to za śmieszne jak niecierpliwi jesteście z tymi współczesnymi bohaterami że aż tak bardzo na siłę i z determinacja w owczym pędzie kreujecie wyznaczonego do tego celu Kuna.

    • Tak, chcę napisać dobrze o chłopaku, który dał z siebie wszystko – a Widzewowi bardzo ważne gole. Nie napisałem, że grał jak Boniek, albo że miał uderzenie jak Surlit – co nie znaczy, że z tego powodu nie można o nim napisać kompletnie nic dobrego. Pogody ducha życzę, pozdrawiam!

    • Pokaż mi drugiego tak walecznego, zapier.alającego i charakternego chłopaka w tej ekipie. Zanim coś napiszesz sfrustrowany człowieku to najpierw pomyśl dwa razy. To naprawdę nie boli. Wg twojej logiki bramki z Podbeskidziem, Legnicą, czy ta ostatnia z Radomiem strzeliły się same. Jak każdy miał swoje wady na boisku. Ale gdyby ich nie miał to z tym zaangażowaniem tę ligę by połknął. Takich walczaków właśnie nam potrzeba. E- klapę wygrywa się jazdą na tyłkach od pierwszej do ostatniej minuty. Ale ty tego nie zrozumiesz, gdyż piłkarze drużyny której ty kibicujesz nie mają żadnej z tych cech które ma PAN DOMINIK.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj