Dlaczego Juan Ibiza zagrał z Zagłębiem Lubin 45 minut? Tylko i aż.
Hiszpan zszedł w trakcie meczu z Rakowem Częstochowa. Daniel Myśliwiec, na bazie pierwszych obserwacji kontuzjowanego po meczu, podchodził do tego optymistycznie. Po części miał rację, bo choć środkowy obrońca miał wypaść na trzy-cztery tygodnie, wrócił już na kolejny wyjazd.
Ibiza wziął udział w ostatnim treningu przed meczem Pucharu Polski. Czuł się na tyle dobrze, że wsiadł do autokaru z drużyną. W Lubinie wyszedł od początku. I choć wzbudziło to w niektórych komentarzach niezrozumienie, taka decyzja – nawet w obliczu niepewności co do jego zdrowia i formy – miała sens.
Wystawiając go od początku, Myśliwiec ryzykował jedną zmianę. Mógł go zdjąć w pierwszej połowie, w przerwie, w drugiej albo wcale.
Wpuszczając Ibizę później na plac gry, ryzykował dwie zmiany. Pierwszą, gdy Hiszpan wchodził – i ewentualną drugą, gdyby musiał zejść. A przecież wszedłby prawdopodobnie za stopera, który ponownie na boisku już by się pojawić nie mógł.
W Lubinie Silva zmienił Ibizę. Koniec historii. Gdyby Silva grał od początku, Ibiza wszedł za niego, a później temu drugiemu coś by się stało – mecz kończylibyśmy pewnie z Zielińskim na stoperze. Przez to nie dokonałby jeden ze zmian w końcówce. Nie wszedłby Dawid albo Rondić, którego bramka dała nam punkt.
Nie wiadomo, czy Ibiza w Lubinie bardziej nie dojechał sportowo czy zdrowotnie. Forma pewnie była pochodną urazu. W Łodzi Hiszpan przeszedł badanie USG i wróci do treningów. W poniedziałek go nie było, teraz stopniowo ma wchodzić na wyższe obroty. Odpowiedź na pytanie, czy będzie mógł zagrać z Ruchem, czy dopiero w Poznaniu z Lechem, przyniosą kolejne dni.
Sagi ciąg dalszy ,niekończąca się opowieść. Przykre to ale mamy klub – mem. Nepotyzm, amatorka i ściąganie kalek, którym trzeba płacić ,o oddawaniu za frajer dobrych graczy rywalom nie wspomnę. Zbyt dużo pasożytów pasie się na tym klubie. Quo Vadis, Widzewie ?
Nasz sztab medyczny to musi być jakiś młody internista co skończył studia dzięki starym (kasiastym albo lekarzom). Co rusz pomyłki. Jak zawodnik potrzebuje operacji to oni czekają kilka tygodni, co w efekcie opóźnia potem jego rehabilitację i powrót do gry. Mało tego może spowodować komplikacje, bo nawet dziecko wie, że jak trzeba operować to od razu, a nie czekać aż kość samoistnie zacznie się zrastać. Jak zawodnik powinien 3-4 tyg. pauzować po drobnym urazie to oni pozwalają żeby po 10 dniach grał w meczu ligowym. Wszystko na odwrót. Nie wiem, może nasi lekarze pracują w klinice gdzie udziały ma ktoś z RN albo STRS?