Plotki o powrocie Łukasza Masłowskiego nie mogą dziwić.
Łukasz Olkowicz z „Przeglądu Sportowego” donosi o zainteresowaniu Widzewa osobą Łukasza Masłowskiego, który był już dyrektorem sportowym łódzkiego klubu w 2019 roku, a teraz z sukcesami pracuje na rzecz Jagiellonii Białystok.
Masłowski do plotek nie może się odnosić – obowiązuje go cisza medialna.
Trudno jednak oczekiwać, by „Masło” porzucił projekt, który prowadzić może do mistrzostwa Polski. Wizja budowy drużyny na Ligę Mistrzów może przegrać z sentymentem – i nie będzie to nic szokującego.
Inna sprawa, że już wracał do Widzewa z pozycji jednego z najlepszych dyrektorów w kraju, i to na trzeci poziom rozgrywkowy, by pracować przy Piłsudskiego 138 ledwie kilkadziesiąt dni.
Swoją pozycję musiał mozolnie odbudowywać. W Białymstoku udało mu się to znakomicie. Trafił z transferami Guala, Nene, Pululu, Marczuka, Wdowika, Hansena i innych, którzy teraz są o dwa kroki od tytułu mistrzowskiego.
To modelowy przykład na to, co powinien zrobić człowiek wyrzucony z Widzewa, zanim będzie można wzdychać na myśl o jego ewentualnym powrocie: iść gdzieś indziej i pokazać klasę.
Zupełne przeciwieństwo choćby Mariusza Rumaka w Lechu, który wrócił na Bułgarską głównie dlatego, że jest związany z klubem z Poznania, bo przecież nigdzie indziej – w Zawiszy, Śląsku, Niecieczy, Odrze czy kadrze do lat 19 – świata nie podbił.
Jeśli mamy mówić w przyszłości o takich powrotach, to droga Masłowskiego jest jedyną właściwą. Najpierw dobra robota, później robota w Widzewie.
You have mentioned very interesting details! ps decent internet
site.Raise your business
😂😂😂 wasze marzenia
i tego ostatniego zdania się trzymajmy! tylko Widzew RTS!