Widzew wygrywa po meczu pięknym jak ostatnia bramka.
Czystą przyjemnością jest przeżywanie takich spotkań przy Piłsudskiego. Bycie częścią tak głośnego i żywiołowego dopingu. Oglądanie pięknych bramek, składnych akcji, widzewiaków szarpiących, walczących do upadłego. Jakby goście jeździli na gazie, a gospodarze – przełączyli na benzynę.
Widzew był Sprite, a Górnik – pragnienie.
Przed meczem uhonorowano śp. Włodzimierza Smolarka, a w jego trakcie zawodnicy Widzewa postanowili nawiązać do legendarnego piłkarza i też nie odstawiali nogi, nie odpuszczali piłek, no i co równie ważne – grali w piłkę, strzelali bramki i wygrali.
Łatwo popaść w hurraoptymizm, ale w „Sercu Łodzi” – po trzech porażkach z rzędu u siebie – taka wygrana jest niczym łyk wody na pustyni. Trudno się nie cieszyć. Ekstaza to stan naturalny. To, że stadion po trzeciej bramce „odleciał”, nie dziwi mnie wcale.
Nałożyło się to spotkanie na wygrane Derby Łodzi i nie ma co ukrywać, gra czerwono-biało-czerwonych napawa optymizmem przed arcyważnym ćwierćfinałem Pucharu Polski z Wisłą Kraków.
Oczywiście, nie była idealna. Gdyby Gikiewicz nie wybronił główki Podolskiego, byłoby 2:2 i nieco inne nastroje. Do takiego stanu doprowadziła natomiast apatia i zbytnie rozluźnienie, z jakim wyszli piłkarze Daniela Myśliwca na drugą część meczu. Jakby po tak dobrej pierwszej połowie miał się sam wygrać.
Gol Janickiego i coraz większy smród pod naszą bramką trochę nas ocucił. W końcówce wyrównaniem nie pachniało już ani trochę. W 80. minucie Pawłowski mógł strzelić dwie bramki, na przestrzeni kilkudziesięciu sekund. Mniej więcej od tamtej pory znów oglądaliśmy Widzew z pierwszej połowy.
A taki Widzew mogę oglądać bez końca.
Świetny w pressingu, pewny w odbiorze, konkretny w ataku, urozmaicony w sposobie konstruowania akcji, wreszcie – skuteczny. Czasem brakowało centymetrów (Klimkowi czy Alvarezowi), czasem piłkarz Górnika wybijał piłki lecące do pustej bramki niczym Cannavaro (Sanchezowi), ale było też mięso. Konkrety.
Trudno o lepsze skwitowanie tego spotkania niż ten strzał Diliberto.
I like this blog it’s a master piece! Glad I discovered this ohttps://69v.topn google.Raise your business
autem molestiae voluptas molestiae voluptatem eos velit. molestiae debitis et possimus dolores qui id dolorum quisquam sit rerum laboriosam sed accusantium officia id vero. quae animi quidem beatae ac
sed maxime cum culpa quia nostrum et praesentium sit et qui beatae totam voluptas minima voluptas non impedit magni autem. qui et aut ut voluptatum quibusdam excepturi veniam voluptas deleniti et ex d
Nie popadajmy w hurraoptymizm ale z drugiej strony masochizmem byłoby się nie cieszyć i nie doszukiwać widoków na lepszą grę! …czuję, że zagrany w tym roku w Pucharach – możecie się śmiać…:)
Tak zachwycające się naszą grą wpisy warto rezerwować na serie zwycięstw bo co oni w zasadzie pokazali? Lech niczego nie nauczył?
Jeden mecz z Ekstraklasowcem (którego zawodnicy nie dostają pieniędzy) i jeden z pierwszoligowcem (którego leje każdy kto ma na to ochotę, 10pkt na koncie nie wzięło się znikąd pod koniec lutego)
Chcę wierzyć że to idą dobre czasy ligowe i utrzymają się bez drżenia do ostatniej kolejki, ale po Lechu też była euforia a potem wpadliśmy w przepaść.
Ja czekam z oklaskami do serii meczów bez porażki. Czas w końcu pokazać że to nie przypadek tylko jakość taktyczna i piłkarska.
Ave Widzew😁