2 lipca 2015 roku Reaktywacja Tradycji Sportowych została zarejestrowana w KRS, a nowe władze RTS oznajmiły światu wiadomość: Widzew żyje.
Fragment książki „Widzew. Reaktywacja” o efekcie kilku szalonych, poprzedzających konferencję prasową dni:
Zgromadzonych 2 lipca 2015 roku przed budową przy Piłsudskiego 138 przywitało bezchmurne niebo. Trzy żurawie w tle symbolizowały początkowy etap prac. Na płocie Głowacki z Lesiukiem zawiesili czerwono-biało-czerwoną flagę, która pojawiła się z okazji stulecia klubu. Przyjechało wielu fanów, przedstawicieli mediów, a także trzech zawodników z drużyny, która dzień wcześniej przestała istnieć.
Nie zabrakło reaktywatorów Widzewa z hotelu Ambasador. Postać w marynarce, czarnych spodniach i trampkach wyszła nieco przed szereg. „Dzień dobry, miło mi wszystkich powitać na pierwszej konferencji prasowej w nowej erze Widzewa” – zaczął Figlewicz.
Waranecki kręcił się na drugim planie, ubrany w szary T-shirt i dżinsy z dziurami. Puchalskiego nie było, ale napisane przez niego oświadczenie odczytał pierwszy prezes odrodzonego klubu. Ferdzyn zaczął od rozpatrzenia wniosku Komisji Odwoławczej ds. Licencji Klubowych, która postanowiła utrzymać w mocy decyzję o nieprzyznaniu spółce Sylwestra Cacka prawa gry w drugiej lidze. W rzeczywistości nie musiała się w tym celu nawet zbierać – jej członkowie załatwili sprawę mailowo.
„Prawdopodobna likwidacja Widzewa powinna być zaczątkiem czegoś nowego, stworzonego przez ludzi, którzy ten klub kochają” – przemawiał Ferdzyn, wymieniając wśród widzewskiej społeczności grupę byłych piłkarzy, kibiców oraz łódzkich przedsiębiorców. Powiedział o najpilniejszych celach: wstąpieniu do ŁZPN i przyjęciu w poczet członków PZPN, powołaniu drużyny piłkarskiej i zgłoszeniu jej do rozgrywek czwartej ligi, a także stworzeniu odpowiednich warunków do funkcjonowania klubu.
Wydarzenie relacjonował Dariusz Postolski, komentator spotkań Widzewa w Radiu Łódź. Wtedy jeszcze nie wiedział, że przez następne lata będzie robił to w oficjalnej telewizji nowego RTS.
Rozmawiał z kolejnymi osobami. „Żal straconych lat, nikt nie potrafi do tej pory wyjaśnić działania Cacka. Zaczynamy od nowa, na zdrowych, normalnych zasadach. Widzew upadł, ale nie ma możliwości, żebyśmy nie powstali” – powiedział Markwant.
Figlewicz stwierdził, że oba stowarzyszenia kibicowskie poparły inicjatywę Ferdzyna i osób mu towarzyszących. Krakus z wpiętym w marynarkę herbem wspominał, jak chodził na wagary na Widzew, żeby oglądać Bońka i Smolarka, bo liceum miał naprzeciwko stadionu. Waranecki stwierdził: „Było ciężko. Jeśli spotkaliśmy się w poniedziałek, a już dziś mamy wpis do KRS, to chyba mówi samo za siebie”.
Umierało stare, rodziło się nowe. Gdy wszyscy pracownicy upadającej spółki otrzymali wypowiedzenia od 1 lipca, tego samego dnia nowy Widzew wysyłał wniosek do ŁZPN.
(…)